O Patronie



Nikt chyba nie wsławił bardziej ich imienia (Słowian wschodnich), nikt bardziej nie przyczynił się do zbawienia tych ludów, jak właśnie ów pasterz i apostoł, zwłaszcza gdy swą krew przelał za jedność świętego Kościoła”

 Niezmiernie trudno jest pisać o człowieku, o którym tyle już powiedziono, którego życie zostało wymalowane przez niezliczone krople atramentu i zagrane setkami  uderzeń klawiatury. Mam na myśli patrona naszej parafii – 
św. Jozafata Kuncewicza.  Nazywany jest Apostołem Jedności 
i „duszochwatem” (łowcą dusz). Był biskupem 
i męczennikiem. Urodził się jako Jan Kunczyc. Atrybuty, które mu towarzyszą, to liść palmowy, topór i paliusz.

 Urodził się w 1580 roku we Włodzimierzu Wołyńskim
 w mieszczańskiej rodzinie prawosławnej. Jego życie duchowe kształtowali niezwykle religijni rodzice. Matka zabierała małego Jana do cerkwi; chłopiec ukochał liturgię i przez kolejnych dwadzieścia lat nie opuścił żadnego nabożeństwa.

Jan Kunczyc rozpoczął naukę pisania i czytania w szkole katedralnej w rodzinnym mieście. Odebrał skromne wykształcenie. Jak to często bywa, rodzice zaplanowali  synowi ścieżkę życiową.  Marzyli, aby został kupcem. W związku z tym nasz patron terminował u znajomego kupca w Wilnie. Wypełniał wolę rodziców, ale jednocześnie poszukiwał własnej drogi. Wilno pozwoliło Janowi zetknąć się z unitami – katolikami obrządku wschodniego, którzy sprawowali liturgię w cerkwi Świętej Trójcy.

 A skąd wzięli się unici? Odpowiedzi na to pytanie należy poszukać w XVI wieku. Cerkiew prawosławna przechodziła wtedy głęboki kryzys. Aby uzdrowić sytuację, hierarchowie zwrócili się o pomoc do papieża. Pod koniec 1595 r. Ojciec Święty Klemens VIII przyjął episkopat i wiernych prawosławnych do jedności z Kościołem katolickim. Unia zawarta w Rzymie została w roku następnym przyjęta przez synod duchowieństwa prawosławnego w Brześciu. W ten sposób powstał Kościół greckokatolicki, zwany potocznie unickim. Miał on zachowywać liturgię prawosławną, ale uznawał zwierzchnictwo Ojca Świętego. Od samego początku miał wielu przeciwników. Był atakowany przez prawosławie, a sami  unici traktowani jak odstępcy od wiary i zdrajcy. W tym trudnym okresie, Jan Kunczyc szukał własnej tożsamości i zbliżył się do grekokatolików. Zetknął się także z jezuitami. Dzięki tym kontaktom ugruntował swoją wiedzę i kształtował się duchowo. Ponieważ przebywanie w zakładzie kupieckim zajmowało Janowi znacznie mniej czasu, niż czytanie literatury religijnej, poczuł powołanie do życia zakonnego. W 1604 roku wstąpił do zakonu bazylianów i złożył śluby w monastyrze św. Jerzego. 

Od tego czasu nosił imię Jozafat. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1609 roku. Czuł potrzebę kształcenia i doskonalenia duchowego. Studiował filozofię, teologię, język starosłowiański i liturgię. Lata spędzone w klasztorze były przygotowaniem do złożenia ofiary z życia dla Chrystusa. Zapytacie, co niezwykłego robił Jozafat? Praktykował modlitwę i ascezę, jego ulubionymi zajęciami były: czytanie i przepisywanie ksiąg religijnych. Oddawał się pracy i nie stronił od umartwień ciała; zachowywał posty, sypiał na podłodze, uprawiał samobiczowanie, nosił włosiennicę. Chętnie czytywał żywoty świętych oraz dzieła o Kościele  i utwierdzał się w przekonaniu, że powinien on zachować jedność pod rządami biskupa Rzymu. Jozafat był rozmiłowany we własnej tradycji i liturgii, a jednocześnie całym sercem przyjmował unię. Swoją postawą udowadniał, że należąc do kościoła katolickiego nie trzeba  się zrzekać swojej tożsamości. Z czasem, w roku 1613,  męczennik został przełożonym klasztoru. Zaczął reformować życie zakonne. Korzystał z dorobku Kościoła Wschodniego, czerpiąc jednocześnie z Kościoła Zachodniegoa szczególnie z uchwał Soboru trydenckiego.  Zaangażowanie i poświęcenie Jozafata skutkowało tym, iż w roku 1617 mianowano go arcybiskupem Połocka, natomiast święcenia biskupie otrzymał 12 listopada 1618 roku w Wilnie.

Święty niechętnie przyjął nowy urząd, w głębi serca pozostając zwykłym zakonnikiem. Posługę biskupią pełnił, jednak, gorliwie - do samej śmierci. Zajął się odrodzeniem Kościoła materialnie i duchowo, budował kościoły i klasztory. Pomagał biednym do tego stopnia, że nawet pałac biskupi uczynił schroniskiem dla bezdomnych, sam zajmując najmniejszą izbę. „Ale, co było najbardziej istotne, trzymał się we wszystkim tradycji Kościoła Wschodniego, udowadniając swoim przeciwnikom, że jedność Kościoła jest drogą do jego odrodzenia. Jednak przeciwnicy jedności nie zaprzestali swoich starań o zniesienie unii. Nie mogąc prawdą zwalczyć przyszłego męczennika, starali się odizolować go od ludu. A kiedy i to nie udało się, posunęli się do podstępu, kłamstwa i buntu”. 

Wydarzenia, które miały miejsce 12 listopada 1623 roku nie zaskoczyły Jozafata Kuncewicza. Zdawał sobie, bowiem, sprawę z wrogości wobec jego osoby i z niebezpieczeństwa, jakie z tego wynikało. Zamachowcy wtargnęli na teren domu arcybiskupiego w Witebsku. Jeden z nich uderzył „duszochwata” pałką w głowę, inny rozpłatał ją toporem. Przez długi czas napastnicy pastwili się nad martwym ciałem biskupa, włóczyli je po ulicach, a na koniec utopili je w Dźwinie. 

Ten okrutny mord wstrząsnął mieszkańcami Rzeczypospolitej. Po sześciu dniach ciało św. Jozafata wydobyto z rzeki i przewieziono do Połocka. Było w nienaruszonym stanie. Już wtedy dokonywały się za jego przyczyną liczne nawrócenia i uzdrowienia oraz stał się cud – na katolicyzm obrządku wschodniego przeszły ogromne ilości prawosławnych. Unię przyjęły nawet osoby ukarane śmiercią za ten mord.

Niemal natychmiast po pochowaniu ciała naszego patrona, zaczęto zbierać dowody i zeznania dotyczące jego życia i cudów, których dokonał. Papież Urban VIII doprowadził do beatyfikacji Jozafata dwadzieścia lat po jego śmierci. Na kanonizację, która dokonała się za sprawą bł. Piusa IX,  trzeba było czekać do roku 1867.

Wspomnienie św. Jozafata Kuncewicza Kościół obchodzi 12 listopada, a relikwie świętego męczennika znajdują się w bazylice św. Piotra w Rzymie.








2 komentarze: